
Siemanko! Żeby nie było, mój blog nie jest jedynie blogiem kulinarnym, ale nie mogę Wam nie sprzedać tego przerzepisu. STEK – mięso pyszne, a jednak bardzo wymagające. Laik smażąc steka, więcej niż pewne, że zrobi z niego gumę. Jeśli chcecie, możecie wykorzystać mięso z rostbefu lub antrykotu, proszę bardzo. Poledwica, moim zdaniem najdelikatniejsze mięso wołowe. A co?! Albo grubo, albo wcale!😎 Będą Wam potrzebne:
Solidny kawał polędwicy wołowej (ok. 200-300g na głowę) – jeśli Was nie stać, kupcie antrykot lub rostbef 🙂
1 masło w kostce
Sól
Pieprz
Oliva extra vergine lub jakikolwiek tluszcz
Patelnia grillowa
Silikonowe szczypce
1-2 pomidory malinowe
Po 5 ziemniaków lub po porcji frytek (jeśli wolicie)
Na starcie myjecie stejki w letniej wodzie, osuszacie i dajecie poleżeć im min. 30 min. w temperaturze pokojowej. Czas na ziemniaczki. Na każdego nakładacie łyżeczkę masła i solicie. Tak każdego przygotowanego delikwenta owijamy folią „ameliniową” i wrzucamy do piecyka na ok. 45 min. 200°C, górną i dolna grzałka. Gdy pyrki pieką się już jakieś pół godzinki, rozgrzewacie olej na patelni, aż zacznie dymić. Stejki solicie z tej strony, z której będą smażone i wrzucacie na patelnię. Nie ruszacie mięsa przez pierwszą minutę smażenia i pamiętacie, zeby nie kaleczyć go widelcem, od tego są silkonowe szczybczyki. Smażycie je przez ok. 3 min (dla grubości 2-3cm) z jednej strony. Solicie go przed obróceniem i smażycie kolejne 3 min. Bezpośrednio po usmażeniu wkładamy mięcho do rozgrzanego do 180°C piecyka (góra, dół), żeby odpoczęło na ok. 5 – 8min. Dzięki czemu mięso będzie soczyste i delikatne. Mój patent, to podłożyć na spód piecyka patelnię z olejem. W innym przypadku będzie dużo dymu. Gotowe mięcho potraktujcie świeżo zmielonym pieprzem i połóżcie na górze plasterek masła. Gdy już macie idealnie pryrządzonego stejka, podajcie go z ziemniakami opiekanymi, kwaśną śmietaną i pomidorem malinowym z cebulką. Smacznego! Pozdro👋
A oto stejk przyrządzony przeze mnie:
